Cztery lata temu, natchniony chęcią posiadania samolotu akrobacyjnego, zdolnego do operowania na moim nie najłatwiejszym lądowisku, nabyłem amerykański płatowiec do samodzielnego montażu Rans S-9 Chaos dwie skrzynie rur, blach, śrub, itp. oraz kilkadziesiąt stron dokumentacji.
Dokupiłem wszystkie potrzebne podzespoły i części: silnik, zestaw do konwersji silnika do lotu odwróconego, śmigło, instrumenty pokładowe, wytwornicę dymu, BRS, i wiele innych dziwnych rzeczy. Do połączenia tego wszystkiego ze sobą, czyli zbudowania samolotu zaprosiłem Wojtka Klimka, człowieka z właściwymi kwalifikacjami, umiejętnościami, wiedzą i doświadczeniem.
Już w pierwszych tygodniach budowy zorientowaliśmy się, że spełnienie naszych oczekiwań odnośnie standardów technicznych, ergonomii i estetyki samolotu wymaga wprowadzenia zmian Nasz zamysł idący w kierunku poprawy niektórych przewidzianych oryginalnie rozwiązań technicznych poparty został przez inspektorów z Urzędu Lotnictwa Cywilnego, którzy od samego początku nadzorują budowę samolotu. Apetyt na wprowadzanie kolejnych modyfikacji, wielu modyfikacji rósł, aż w pewnej chwili postanowiłem, że przebudowa samolotu będzie radykalna. Narysowałem go od nowa, bazując na głównych elementach konstrukcji Ransa. Tak powstał nowy, autorski projekt. Odważyłem się na to tylko dlatego, że widziałem, że Wojtek potrafi zbudować to co ja narysuję, zbudować to według solidnych polskich standardów, mając dostęp i możliwość uzyskania wsparcia od innych osób z branży.
Przy budowie samolotu bezpośrednio uczestniczyło kilka osób, specjalistów w swoich dziedzinach, którzy rozpracowali szczegółowo różne tematy. Wykonane zostały obliczenia oraz próba statyczna, która potwierdziła, że konstrukcja wytrzymuje założone maksymalne obciążenia. W rezultacie z oryginalnego amerykańskiego projektu wykorzystaliśmy zmodyfikowaną kratownicę kadłuba, niektóre elementy podwozia, elementy konstrukcji skrzydeł i usterzenia. Cała reszta została wymyślona, zaprojektowana i zbudowana od nowa, przy zastosowaniu włókien węglowych, aramidu, oraz innych nowoczesnych lotniczych materiałów. Samolot dostał również nową nazwę SPARK ONE.
Po czterech latach prac, samolot został dziś zaprezentowany na targach AERO we Friedrichshafen. Wymaga jeszcze dokończenia kliku detali..., mam nadzieję, że niebawem wzniesie się w powietrze do pierwszych prób w locie. Jest szansa, że jeszcze w tym sezonie zagęści przestrzeń powietrzną, a ponieważ jest stworzony do tego aby nie latać na wprost , dostarczy mi sporej frajdy, czego już nie mogę się doczekać. :-)
Przy okazji dziękuję wszystkim Osobom, które pomogły przy jego powstaniu oraz Tym, którzy trzymali kciuki za powodzenie projektu. Jestem bardzo wdzięczny również mojej żonie, która mimo że trochę krytycznie , z dużą dozą ostrożności i lekkim przerażeniem kibicuje mi w urzeczywistnianiu chłopięcej wizji zbudowania sobie samolotu.
Autor tekstu i właściciel zdjęć: Wojciech Kotulski