fanpage facebook aviation24.pl fanpage twitter aviation24.pl kanał youtube aviation24.pl galeria instagram aviation24.pl

Pokazy i tragi lotnicze w Oshkosh - Foto: Mirosław Waluś
Pokazy i tragi lotnicze w Oshkosh - Foto: Mirosław Waluś

Wikipedia definiuje Dożynki jako pogańską tradycję ludów słowiańskich wynikającą z uwielbienia dla roślin, drzew, życia i plonów, która potem została schrystianizowana zachowując festiwalową atmosferę.

Lecąc nad takim USA, z góry widać, że jest to kraj zasadniczo rolniczy. Płynąc potem turystycznie zabytkowym parowcem po Missisipi w Nowym Orleanie obserwowałem rzeczną paradę wielkich statków pełnomorskich masowców.  Z bliska - robią wrażenie. Okręty mają na niekiedy zardzewiałych burtach z daleka widoczną podziałkę zanurzenia.

Te płynące w górę rzeki były dużo wyżej nad wodą. Płynące z prądem, w stronę Zatoki Meksykańskiej są ciężkie, zanurzone głęboko i z wielkimi  stadami ptaków krążącymi tuż powyżej. Miały dożynki na rozsypanym na pokładach zbożu i kukurydzy. Statki były różnych  bander, nawet chińskie i rosyjskie. Oprócz Boeingów i sprzętów General Dynamics itp, USA eksportuje ogromne ilości plonów rolnych. W druga stronę, np. z Hamburga do nowej fabryki Airbusa w Mobile Alabama, tuż obok Nowego Orleanu statkami płyną 4 kadłuby A320 co miesiąc a tam odbywa się reszta magii ich produkcji. Ale co z tymi Dożynkami?

Pojęcie State Fair targów stanowych - to tutejszy odpowiednik festiwalu plonów. Z pewną różnicą, którą też widać z samolotu lecącego na wysokości 10 km. Np. w 200-tys. stolicy stanu Iowa, Des Moines, gdzie odbywają się przez cały tydzień w sierpniu a ilość uczestników regularnie przekracza milion osób. To samo w Phoenix w Arizonie, a każdy stan ma swoje.  Tam właściciel jednosamolotowej firmy oprysku pól zdobywa klientów z tysiącami hektarów do przelecenia.

Experimental Aircraft Association. (EAA).

Start EAA to Paul Howard Poberezny (1920-2013). To prawdopodobnie najsłynniejszy amerykański lotnik, o którym niewielu poza USA słyszało lub wie, a tu też raczej tylko zainteresowani. To był człowiek o niespożytej pasji do latania czymkolwiek. Jego duch lata tam nadal i napędzanym dwucylindrowym chłodzonym powietrzem VW i dwusilnikowym F-35 grzejącym powietrze.  

A że pochodził z ukraińsko-amerykańskiej rodziny, to z pewnością wiedział i o dożynkach i o amerykańskich targach stanowych, co okazało się mieć ogrome konsekwencje w  jego dojrzałym życiu. I może uda nam się tu pokazać Państwu razem z Aviation24.pl w jednym opisie  największe światowe doroczne targi i pokazy  samolotów.  W Oshkosh, Wisconsin, gospodarstwie  (bardziej rezydencji) EAA czyli Experimental Aircraft Association, a raczej przedsiębiorstwie przedsięwzięciu (Venture).   W 1953r. w piwnicy swojego domu, Paul założył EAA asocjację eksperymentatorów, dla takich jak on sam mniej lub bardziej domorosłych konstruktorów i pasjonatów.  Obecnie jest to największa, bo najliczniejsza lotnicza organizacja świata. Moja legitymacja członkowska ma nr 1331104. Tak, po tej pierwszej jedynce jest jeszcze 6 cyfr.

Paul latał na ponad 500 typach w tym aż 170 domowej produkcji.  Fascynacja tym, co można samemu zrobić miała podłoże jeszcze w dzieciństwie, bo wszyscy jesteśmy produktem warunków dorastania i dojrzewania w konkretnym otoczeniu. Urodził się w bardzo biednym Kansas a wychował w Milwaukee, Wisconsin, w chacie bez kanalizacji, krytej papą.  To, że nie jesteśmy już w Kansas jest słynnym amerykańskim cytatem z pierwszego amerykańskiego filmu w Technicolorze w z 1939r. Pierwsze fascynacje lotnictwem, to legendy o lotnikach z IWŚ. i oczywiście modelarstwo, dzięki któremu niedługo potem porwał się na odbudowę uszkodzonego szybowca WACO Primary Glider.  Dostał go od licealnego nauczyciela historii. Każdy ma w życiu momenty wielkiej szansy. Mr Homer Tangney  zobaczył w znudzonym szkołą Paulu specyficzny talent i niezwykłą pasję do lotnictwa jednocześnie. Miał trudne, dla każdego chłopaka określającego tożsamość i samodzielność, 15 lat. Wkrótce z pomocą kolegi holującego naprawiony w garażu szybowiec Waco samochodem ojca sam nauczył się nim latać. Rok później miał już licencję samolotową i był dumnym współwłaścicielem dwumiejscowego dwupłatowca American Eagle A-101 za pożyczone od ojca 250 USD. Był rok 1936, dla porównania - Armia USA (US Air Force powstało dopiero w 1947r) miała wtedy mniej samolotów niż wojskowe lotnictwo biednej, młodej pozaborowej RP. USA wychodziły z Wielkiego Kryzysu rządowymi programami rozwoju infrastruktury. Lotnictwo wojskowe było dla niemajętnych pasjonatów tegoż praktycznie jedyną opcją. USA jeszcze udawały neutralność, ale świat wyraźnie zmierzał do wielkiego konfliktu. Paul znalazł się w Armii, oczywiście w lotnictwie. I... reszta to już temat na osobne opowieści.

EEA Air Venture największe targi lotnicze świata. Zwykle ok. 900 komercyjnych wystawców i setki amatorskich lub zawodowo - pasjonackich.

Co roku w ostatni poniedziałek lipca, na cały tydzień przyjeżdża i zlatuje się tam ponad pół mln entuzjastów różnego kalibru, od conajmniej lekko nawiedzonych do wchłoniętych przez pasję do latania. Samochodami, autobusami kempingowymi, sami bądź całymi rodzinami, motocyklami, rowerami, z namiotami.  Ale i w ponad 10 tys. bardzo, bardzo różnych samolotów, zresztą balony też są. Dotąd zarejestrowali się uczestnicy z 88 krajów. Wieża kontroli ruchu powietrznego sąsiadujących tam ze sobą dwóch lotnisk Pioneer i  Wittman Regional jest wtedy najbardziej obciążonym na świecie centrum komunikacji lotniczej a jej częstotliwość 118.5 - natenczas najbardziej zagęszczona słowami gdziekolwiek i kiedykolwiek na świecie.  Jest naprawdę trudno słowami opisać co się tam dzieje, a i tak panuje porządek.

Podobnie jak czynne cały rok muzeum EEA, dokładnie tam najlepsza wystawa pasji latania jaką widziałem w życiu, a parę poważnych widziałem. I obfotografowałem wszystko jak kiedyś japoński a dziś chiński turysta. Opisać i pokazać?

Jest też w tej całej opowieści oprócz języka - pewien ciekawy akcent polski. Albowiem założycielem EAA Poland był Eugeniusz Kazimierz Pieniążek (1934-2020), autor pierwszego zarejestrowanego w PRL-u amatorskiego samolotu Kukułka. Ten który, jak fikcyjny st. strzelec Franciszek Dolas, pociągiem naprawdę uciekł do Jugosławi tym swoim samolotem spuszczanym z balkonu bloku w Lesznie w którym zaczął budowę.

Inny szczegół, może tu na obrazkach trochę widać... Zwrócił mi na to uwagę kolega inż. lotniczy konstruktor samolotowy z Polski, latający po targach i pokazach w świecie, a z którym przemierzaliśmy tam mile... Otóż Amerykanie pozwalają a nawet zachęcają, żeby dotknąć, wejść i zaglądnąć. Taka duma z tego co się osiągnęło w swojej pasji. Owszem, gdzieniegdzie są napisy jak z muzeum Please don™t touch - ale rzadko. Wszyscy, których widziałem jednakowo respektują cudzą własność i lata pracy przy tych cudach techniki. Np. po sesji zdjęciowej z tym B-25, tę atrapę bomby pomagałem zaczepić w uchwytach luku bombowego z jakimś przypadkowym Francuzem, pod kierunkiem kustosza muzeum z Delaware, skąd nim przylecieli.  Ale za to mogliśmy obaj usiąść za sterami! A ta bomba była lżejsza niż miała napisane ale nawet dla nas dwóch nielekka. I jak każde duże dziecko wie bomb lotniczych lepiej nie upuścić, tym bardziej na własną nogę lub blisko atrapa czy nie. Polak z Francuzem pod rozkazami Amerykanina dali radę uzbroić B-25!

A gramoląc się tam przekonaliśmy się jaka tam ciasnota. Przeczołgiwanie sie tam w zaparkownym pustym samolocie to jedno, ale gdyby w razie draki przyszło z nierówno lecącego wyskakiwać w kolejności z innymi? I jeszcze spadochron do uprzęży trzęsącymi rękami w panice dopinać pytając o rannych kolegów, którym trzeba pomóc?

W jakim innym i latającym muzeum na świecie pozwoliliby na to obcym? Co z tego, że sympatycznym?

Only in America.

Z kolei oglądając silnik GEnx nowiutkiego B747-8 UPS-u, przypadkowo znalazłem się w tle zakończenia wywiadu szefa pilotów 747-8 tegoż, dla Flying.tv. Atmosfera wywiadu, któremu się przysłuchiwałem chwilę wcześniej, była luźna a ekipa z kamerami już pogasiła lampy i się zwijała. Przeprosiłem i zapytałem czy mogę zadać techniczne pytanie turysty lotniczego z Polski Tak oczywiścię, proszę. A stoimy przy wielkim baniaku tego silnika. Ogromniaste podwozie tuż obok. Pokazałem na wnękę podwozia wielkości jak blaszany garaż osiedlowy i zapytałem niewinnie, czy to tam się trzeba schować w ciepłej kurtce, jeśli się z UPS-em chce zwiedzić świat? Polak? Wiadomo, jakiś wariat. Z sekundę im zeszło żeby zareagować śmiechem. Bo nie ten adres. Amerykański żart wojskowy jest taki, że w celu zwiedzenia świata trzeba wstąpić do US Navy. Join the Navy see the World. Jednakowoż skutkiem tej konwersacji było zaproszenie na strych czyli do niesamowitego kokpitu dużo powyżej. Warto było poczekać na swoją kolej.

Tuż obok w pawilonie Boeinga do symulatora B787, też trzeba było postać w kolejce, ale też w ciekawym towarzystwie i było fajnie. Tak jest w Oshkosh.

Na koniec zagadka dla pasjonatów tego co można poklepać na szczęście a co człowiek wypuszcza na niebo. Co było pierwsze:  latawiec, rakieta,  balon czy samolot?

Odp. No przecież napisałem. W tej kolejności.

Latawiec ma najmarniej 2500 lat. Autorami byli ponoć dwaj chińscy filozofowie Mozi i Lu Ban. Potem była rakieta. A kiedy armia płaci opłaca się wymyślać i robić bojowe, ale lepiej, żeby działały, bo chińscy generałowie historycznie mają krótki lont. Udane strzelanie rakietami z latawców jest opisane alfabetem krzaczkowym n/t bitwy pod Kai-fung-fu w roku 1232.  

Niesamowite pokazy sztucznych ogni, a więc chińskich kolorowych rakiet, na których produkcję oni mają w zasadzie monopol, strzelane są z ziemi i samolotów, nocą ostatniego dnia każdego Air Venture. To kompletnie osobny temat jak z innej bajki. A Amerykanie i amerykańskie dzieci kochają fajerwerki, choć nie mają pojęcia, że to chińszczyzna.

Oczywiście jak widać i USAF i inni duzi jak UPS, Airbus czy Boeing są tam obecni w celach patriotyczno rekrutacyjno - reklamowych.

Podsumowując: jest lato. Zróbmy i popuszczajmy z dziećmi latawiec. Może kiedyś będą projektować rakiety albo nowe generacje dronów? Wszyscy jesteśmy produktami środowiska naszego dzieciństwa. Mój tato był projektantem suwnic bramowych a na Targi Poznańskie jeździłem z nim od kiedy pamiętam. Jedna z jego deski kreślarskiej pracuje na Ĺ»arze, powyżej szybowców. Mama całe zawodowe życie pracowała na poczcie, w telegrafie i pokazywała mi wtedy, w latach 70, jak rozmawia pisząc telexem lub telegramem z innymi jak ona w różnych miejscach świata tak jak dziś większość - zwykłymi komunikatorami. A to, że wtedy była to tzw. komuna, to każdy mądry teraz wie, a skąd mielismy wiedzieć wtedy? Mądry Polak po szkodzie. Nigdy nie udało mi się nauczyć jej e-maila. Dziś ma 86 lat, jest po udarze, doskonale pamięta szczegóły sprzed pół wieku a niewiele z dzisiaj i wczoraj. Ale nic jej tak nie rozpromienia jak moje opowiadania o samolotach, lotnikach i podróżach. Po prostu terapia. Staram się nie dzwonić zbyt późno, a 6 godz. różnicy czasu to sporo. Łączność codziennie o tej samej porze od dwóch lat.

Na liście gości w Oshkosh, w pawilonie międzynarodowym wypatrzyłem nazwisko kolegi z roku ze studiów lotniczych z Polski. Wpisał telefon, zadzwoniłem. Mały jest współczesny świat. Zakrzywienie czasu. Przyleciał tam właśnie z rodziną, z Kataru, gdzie w ich liniach jest kapitanem. Nasz pierwszy kontakt od 40 lat. Magia Oshkosh.

Latawców w Oshkosh nie widziałem, co nie znaczy, że nie ma, bo tam jest wszystko co lata, nawet jeśli w ogóle na świecie jest np. tylko 5 sztuk tych niesamowitych Twin Mustangów którym wtedy chcieli prześcignąć odrzutowe MiG-i. To, też kompletnie osobna historia innego pasjonata Tom-a Reilly i reszty jego mocno zaangażowanej w projekt rodziny. Ĺ»ona Toma powiedziała mi w Oshkosh, że nigdy w życiu nie spodziewała się zostać specjalistką od układu hamulcowego North American XP 82. Jest jedną z pięciu na świecie. To conajmniej jak niejedna olimpijka.

Autor publikacji i zdjęć: Mirosław Waluś dla Aviation24.pl

Więcej:

https://www.eaa.org/eaa/about-eaa/eaa-history/paul-poberezny-eaa-founder/paul-poberezny-through-the-years/paul-poberezny-the-early-years

https://www.eaa.org/airventure

https://en.wikipedia.org/wiki/Paul_Poberezny

samolotypolskie.pl - Pieniążek Eugeniusz

Delaware Aviation Museum - Our Aircraft: B-25J Mitchell

Leszno. Nie żyje pilot Eugeniusz Pieniążek, który uciekł z Polski samolotem własnej konstrukcji | Leszno Nasze Miasto