fanpage facebook aviation24.pl fanpage twitter aviation24.pl kanał youtube aviation24.pl galeria instagram aviation24.pl

Dakota należąca do 267 Dywizjonu RAF - Foto: Wikimedia  / Domena publiczna
Dakota należąca do 267 Dywizjonu RAF - Foto: Wikimedia / Domena publiczna

To była jedna z najbardziej spektakularnych operacji AK. 75 lat przetransportowano z okupowanej Polski do Londynu części pocisku V2, jednej z tajemnych broni III Rzeszy. Niewybuch rakiety wydobyli polscy żołnierze wiosną 1944 roku z bagien nad Bugiem. Przekazane aliantom informacje o V2 pozwoliły na przygotowanie się do obrony przed jej atakami.

Szczątki V2 wyłowione przez AK z Bugu

Było już po północy z 25 na 26 lipca 1944 roku, kiedy nad łąkami pod Tarnowem rozległ się warkot ciężkiego samolotu. Chwilę potem na niebie pojawia się transportowa Dakota C47 z brytyjskiego 267 Dywizjonu RAF. Zgromadzona na ziemi obsługa prowizorycznego lądowiska Motyl, położonego pomiędzy wsiami Wał-Ruda i Jadowniki Mokre, zapala światła wskazując załodze miejsce lądowania. Maszyna siada na łąki pomiędzy światłami. Toczy się. Buczy i podskakuje. Wreszcie hamuje ostro, skręca na południe i staje, opisywał w powojennych wspomnieniach ppłk Władysław Kabat Brzechwa, dowódca zabezpieczenia lądowiska.

Most III

Rozpoczęła się operacja Most III. Celem tych lotów był transport pomiędzy Wielką Brytanią a okupowanym krajem kurierów, żołnierzy, broni i poczty mówi dr Marek Jankowski, historyk II wojny światowej. Wcześniej w 1944 roku odbyły się już dwie akcje Most: w nocy z 15 na 16 kwietnia oraz z 29 na 30 maja.

Tym razem do kraju przyleciało czterech kurierów, w tym emisariusz Rządu na Uchodźstwie Jan Nowak-Jeziorański. Maszyna miała zabrać z Polski pięć osób, wśród nich Tomasza Arciszewskiego Stanisława, późniejszego premiera rządu w Londynie. Jednak najważniejszym ładunkiem, którym opiekował się kpt. Jerzy Chmielewski Rafał, oficer wywiadu AK, były zamaskowane w podwójnych ściankach butli tlenowych elementy i dokumentacja pocisku V-2, tajnej broni Hitlera. Opracowana przez Niemców rakieta V2 Vergeltungswaffe-2 (broń odwetowa nr 2) była pierwszym w historii rakietowym pociskiem balistycznym. Niemcy pierwsze próby przeprowadzili w 1942 roku, rok później uruchomiono produkcję. 15-metrowe rakiety miały prawie 400 km zasięgu.

Tajne zakłady zbrojeniowe w Peenemunde niedaleko Świnoujścia, gdzie powstawało V2 namierzył w lutym 1943 roku wywiad Armii Krajowej. Po zniszczeniu ośrodka przez aliantów Niemcy przenieśli produkcje w głąb Rzeszy, poligon powstał także na Podkarpaciu, w okolicach Blizny. Aliantom zależało na zdobyciu planów broni i odkryciu zasad jej konstrukcji, aby mogli skutecznie przygotować się do obrony przed jej atakami tłumaczy dr Jankowski. Dlatego, kiedy 20 maja 1944 roku w okolicach wsi Sarnaki rakieta V2 wpadła do rozlewiska Bugu, powiadomieni przez miejscową ludność żołnierze Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich przejęli i zabezpieczyli niewybuch. Rakieta została wydobyta z bagna, rozłożona na części i przewieziona do Warszawy. Pocisk gruntownie zbadano w tajnym laboratorium AK. Radiotechnik, inż. Janusz Groszkowski, rozszyfrował jego system sterowania, a prof. Marceli Struszyński, chemik z Politechniki Warszawskiej, przeanalizował napęd rakiety. Następnie plany V2, mikrofilmy, wyniki analiz polskich naukowców i części pocisku postanowiono dostarczyć aliantom do Londynu.

Ocalili Londyn

Na przeprowadzenie akcji wybrano lądowisko Motyl i zaczęto przygotowania do operacji. Nie obyło się jednak bez przeszkód. Najpierw lot uniemożliwiły ulewne deszcze, które rozmoczyły lądowisko. Potem na łąkach wylądowały dwa niemieckie samoloty zwiadowcze, które próbowały tam startów i lądowań. Na szczęście odleciały 24 lipca.

Tuż przed akcją we wsi Wał-Ruda oddalonej 1,5 km od lądowiska został zakwaterowany oddział około 100 lotników niemieckich z armatkami przeciwlotniczymi. Mimo to dowódca akcji, płk Stanisław Musiałek-Łowicki Mirosław, postanowił nie zmienić planów, tylko przygotować się na odparcie ewentualnego ataku podaje dr Jankowski. Akcję zabezpieczało ponad 400 osób.

Dakota należąca do 267 Dywizjonu RAF

Niemcy na szczęście nie zauważyli lądowania Dakoty, za sterami której siedział Nowozelandczyk George Culliford. Wyładowanie samolotu i jego powtórne załadowanie zajęło akowcom kilka minut. Potem jednak zaczęły się problemy Pilot włączył silniki. Zawibrowało powietrze. Buchnęły niebiesko-czerwone płomienie z rur wydechowych. Ogon Dakoty stanął dęba, ale maszyna nie ruszyła, opisywał Brzechwa". Najpierw drugi pilot porucz. Kazimierz Szrajer z polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia sądził, że to problemem hamulców, ale mimo ich naprawy maszyna nie wystartowała. Kiedy nie powiodła się trzecia próba ruszenia samolotu, zaczęto rozważać jego spalenie, aby nie dostał się w ręce Niemców. Wtedy na pomoc przyszedł porucz. Zdzisław Baszak Pirat, zastępca dowódcy akcji Most III. Podszedłem parę kroków wzdłuż samolotu, patrzę, a jego koła siedzą głęboko w ziemi opowiadał po wojnie Pirat. Żołnierze usunęli darń, podkopali koła, podłożyli gałęzie i Dakota wystartowała. Kilka godzin później samolot szczęśliwie dotarł do lotniska we włoskim Brindisi.

Wydarcie Niemcom tajemnicy o ich cudownej broni przez wywiad Armii Krajowej zaliczyć należy do najpierwszych wyczynów w okresie II wojny światowej, uważał ppłk Kabat Brzechwa. Rakiet wystrzeliwanych z terenu Holandii Niemcy używali do ostrzału miast Wielkiej Brytanii, bombardowali też m.in. Paryż, Brukselę i Antwerpię. Zdobycie i przetransportowanie przez polskie podziemie części tajnego pocisku III Rzeszy do Londynu pozwoliło aliantom na przygotowanie się do obrony przed atakami tej broni wyjaśnia historyk. O uczestnikach akcji mówiono, że ocalili Londyn i taki napis umieszczono też na pomniku ustawionym na terenie dawnego lądowiska.
AD

autor zdjęć: Wikipedia
Źródło informacji: Polska-zbrojna.pl