Cyfrowy system zarządzania uzbrojeniem, zaawansowana głowica optoelektroniczna, scentralizowany system zarządzania lotem, system samoobrony i pakiet nowego uzbrojenia Polska Grupa Zbrojeniowa chce siłami swoich spółek, ITWL oraz izraelskiego Rafaela zmodernizować śmigłowce Mi-24 z polskich sił powietrznych. Propozycje przedstawiono na targach zbrojeniowych w Kielcach.
Polska armia dysponuje obecnie jednym typem śmigłowca uderzeniowego Mi-24. Wojsko ma trzydzieści takich maszyn. Połowa z nich model Mi-24W stacjonuje w 56 Bazie Lotniczej w Inowrocławiu, a druga połowa w 49 Bazie Lotniczej w Pruszczu Gdańskim maszyny Mi-24D.
Gdy Polska wprowadzała Mi-24 do służby, były to konstrukcje z najwyższej światowej półki. Dziś ich możliwości bojowe są znacznie mniejsze. Nie tylko z powodu rozwoju zaawansowanych systemów zarządzania lotem, których one nie posiadają, ale przede wszystkim z powodu braków w uzbrojeniu. Maszyny Mi-24D były bowiem początkowo wyposażone w pociski 9M17P Skorpion (o zasięgu 3 km), a Mi-24 w pociski 9K114 Szturm-W (Kokon) o zasięgu 5 kilometrów. Niestety kilka lat temu zakończyły się resursy techniczne obu typów rakiet i zostały one wycofane ze służby, a śmigłowce zostały jedynie z 57- i 80-milimetrowymi niekierowanymi rakietami oraz wielkokalibrowym karabinem maszynowym 12,7 mm. Wartość Mi-24 na polu walki znacząco spadła.
Ministerstwo Obrony Narodowej, które przygotowuje się do zakupu nowych śmigłowców uderzeniowych o kryptonimie Kruk, bierze pod uwagę także modernizację maszyn Mi-24, zanim nowe konstrukcje nie trafią do służby. W tym celu zorganizowało dialog techniczny z producentami, który nadal trwa.
Przedstawiciele Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która uczestniczy w tych rozmowach, przekonywali podczas kieleckiego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego, że unowocześnienie Mi-24 ma sens i jest więcej niż zasadne. Polska armia potrzebuje rozwiązania pomostowego na czas wprowadzenia do służby śmigłowców nowej generacji. Oceniam, że od momentu zakupu nowych wiropłatów do osiągnięcia przez nich pełnej gotowości operacyjnej, może upłynąć od siedmiu do dziesięciu lat. Takie są wnioski chociażby z użytkowania samolotów F-16 mówi Wojciech Netkowski, dyrektor programów śmigłowcowych PGZ.
Polska Grupa Zbrojeniowa jest gotowa przeprowadzić modernizację Mi-24 siłami swoich spółek, Instytut Technicznego Wojsk Lotniczych oraz izraelskiej firmy Rafael. Najważniejszym celem modernizacji Mi-24 jest odtworzenie jego zdolności do zwalczania celów pancernych i opancerzonych wyjaśnia Wojciech Netkowski. Dodaje, że śmigłowce Mi-24 nie tylko po prostu dostaną nowoczesne przeciwpancerne pociski kierowane, ale zostaną również mocno ucyfrowione. Ponieważ trzeba maksymalnie odciążyć załogę od innych czynności niż bezpośrednia realizacja zadania bojowego, śmigłowiec dostanie cyfrowy system zarządzania uzbrojeniem, który będzie można obsługiwać bez odrywania rąk od organów sterowania lotem objaśnia Netkowski.
Nowością ma być również samoobrona. Nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek śmigłowiec bojowy wyposażony w precyzyjne uzbrojenie kierowane został wysłany na pole walki bez systemów obrony własnej. Dlatego też nasza propozycja go zawiera, choć wiemy, że to jeden z najdroższych elementów pakietu modernizacyjnego komentuje dyrektor programów śmigłowcowych PGZ.
Polska Grupa Zbrojeniowa wraz z ITWL oraz firmą Rafael nie chce ze swoją propozycją walczyć tylko o zlecenie z polskiej armii. Gdyby nasze siły zbrojne zdecydowały się na inną ofertę albo zrezygnowały w ogóle z modernizacji Mi-24, PGZ chce szukać zagranicznych rynków zbytu. Gdzie? Mamy sygnały o zainteresowaniu takimi produktami chociażby w Afryce wyjaśnia Wojciech Netkowski. Dodaje, że siłą oferty PGZ jest jej uniwersalność. Pakiet ulepszeń do Mi-24 można bowiem (po pewnych korektach) zastosować właściwie we wszystkich typach śmigłowców produkowanych kiedyś w ZSRR, czyli np. Mi-2, Mi-8, Mi-17.
A co z F-35 dla Polski?
Wojsko Polskie mogłoby otrzymać pierwsze cztery samoloty F-35A w 2024 roku, w ramach 16. serii produkcyjnej, a pierwszą eskadrę, 16 sztuk, do 2026 roku zapowiedział Greg Ulmer, wiceprezes firmy Lockheed Martin i dyrektor programu F-35 Lightning II. Zapewnił także, że amerykański koncern wciąż jest otwarty na nowych kooperantów mogących produkować elementy tego samolotu.
F-35 amerykański wielozadaniowych samolot piątej generacji jest niewątpliwie jedną z największych atrakcji tegorocznego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Targowi goście mogą nie tylko zobaczyć jego pełnowymiarowy model, ale także zasiąść w symulatorze za sterami tej maszyny i wypróbować jej możliwości w trakcie wirtualnego lotu.
Aktywność producenta tej maszyny koncernu Lockheed Martin to efekt rozpoczętego procesu zakupu tych maszyn dla naszych sił powietrznych. W ramach programu Harpia Polska chce kupić dwie eskadry Lightningów w wersji A (klasycznego startu). W maju polski rząd złożył już w tej sprawie do rządu amerykańskiego oficjalne zapytanie ofertowe i czeka na odpowiedz.
Przedstawiciele Lockheed Martina przekonywali w Kielcach, że pierwsze F-35 dla Polski mogą być gotowe wcześniej niż dotychczas spekulowano. Polskie siły powietrzne mogłyby otrzymać pierwsze cztery samoloty F-35A w 2024 roku zapowiedział Greg Ulmer, wiceprezes firmy Lockheed Martin i dyrektor programu F-35 Lightning II. Maszyny trafiłyby wówczas do bazy US Air Force Luke w Arizonie, gdzie byłyby wykorzystywane do szkolenia pilotów i personelu naziemnego. Całą eskadrę, czyli 16 sztuk, Polska mogłaby odebrać w 2026 roku. Drugą do 2030 roku mówił Greg Ulmer.
Szef programu F-35 Lightning II podkreślał, że w ostatnich latach koncern Lockheed Martin znacząco obniżył cenę samolotu. W obecnej transzy wynosi ona mniej niż 80 mln dolarów To oznacza, że za cenę maszyny czwartej generacji mamy maszynę najnowszej, piątej generacji przekonywał. Jak poinformował, teraz firma skupia się na obniżeniu kosztów eksploatacji samolotu. Jej celem jest obniżenie kosztu jednej godziny lotu poniżej 25 tysięcy dolarów.
Greg Ulmer mówił również, że zakup maszyn piątej generacji przez polską armię to również ogromna szansa dla rodzimego przemysłu, nie tylko zbrojeniowego. Obecnie w Polsce produkuje się tylko niewielkie elementy F-35, części do silnika, podwozia i amunicji. To może się zmienić, bo wciąż poszukujemy nowych partnerów do naszego łańcucha dostaw zadeklarował.
Krzysztof Wilewski
Źródło informacji: Polska-zbrojna.pl