Burzliwe dzieje Jerzego Główczewskiego, przedwojennego polskiego inteligenta, ostatniego żyjącego pilota myśliwca, jego rodziny, przyjaciół oraz kolegów składają się na barwną, napiętnowaną dramatami sagę, obejmującą czas od dwudziestolecia międzywojennego do współczesności. Wartka, nasycona szczegółem i humorem narracja sprawia, że książkę czyta się jak powieść przygodową.
Książka przypomina między innymi historię polskich pilotów w lotnictwie na Zachodzie. Relacjonuje wydarzenia, które coraz bardziej zacierają się w świadomości Polaków, a tym młodszym są zupełnie nieznane.
Cała nasza współczesność jest wynikiem naszej wspólnej przeszłości, osobistej i zbiorowej. Żyję od ponad pół wieku za granicą, na stałe mieszkam w Nowym Jorku, na Manhattanie. W sercu miasta, które jest wielkim zbiorem ludzi różnych narodowości i kultur. Pasjonuje mnie ich obserwowanie. Pochodzą z różnych środowisk etnicznych, religijnych i kulturowych. Widzę w ich życiu wspaniały wynik tego wymieszania, widoczny we wspólnej kulturze, w osiągnięciach technicznych, nauce, sztuce. Obie Ameryki są przykładem krajów stworzonych przez emigrantów, ale również przez rdzenną ludność obu kontynentów, która wniosła dużo do obecnej wspólnoty dziejów. Pojawia się w tym miejscu porównanie z Polską.
O autorze
Jerzy Główczewski warszawiak z dziada pradziada, pochodzi z rodziny o korzeniach polsko-francuskich. Po wybuchu wojny, wymknięciu się wojskom sowieckim, ucieczce do Rumunii przed Gestapo, ukończył polską szkołę w Palestynie. Wstąpił do wojska i walczył na dwóch frontach: najpierw w Brygadzie Karpackiej w Afryce, a następnie w Polskich Siłach Powietrznych na froncie zachodnim, jako pilot myśliwca w Dywizjonie 308. Został trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych za służbę w czasie II wojny światowej.
Po wojnie skończył architekturę na Politechnice Warszawskiej i uczestniczył w odbudowie Warszawy. Był jednym z tych, którzy mieli przywrócić miastu jego dawny blask. W 1962 roku wyjechał do USA, gdzie pracował dla Fundacji Forda i ONZ oraz wykładał architekturę w Instytucie Pratta w Nowym Jorku. Jako jeden z pierwszych Polaków został zaproszony do objęcia prestiżowej pozycji wykładowcy na amerykańskiej uczelni. Po kilku latach spędzonych w Ameryce został dyrektorem projektu rozbudowy starożytnego miasta Asuan.
Obecnie, jako jeden z ostatnich weteranów lotnictwa alianckiego, jest zapraszany w charakterze gościa honorowego na lotnicze imprezy jubileuszowe organizowane na całym świecie.

Przeczytaj fragment książki śOstatni pilot myśliwca. Wspomnienia
WOJNA
Obudziliśmy się nagle, poderwani dźwiękiem syren i dalekimi odgłosami strzałów artyleryjskich. Wybiegliśmy w pidżamach na balkon, rozglądając się po pustych ulicach i szukając przyczyny tych odgłosów. Jacyś ludzie w opaskach na rękawach przebiegli z ulicy Szpitalnej w ulicę Bracką, pokazując sobie coś w górze.
Wtedy zobaczyliśmy lśniące we wschodzącym słońcu maleńkie sylwetki samolotów. Było ich kilkanaście. Leciały od strony zachodniej. Znów usłyszeliśmy strzały, ale już bliżej, i niebawem samoloty zostały otoczone przez białe kłębki dymu z wybuchających pocisków artylerii przeciwlotniczej. Mama i Witold stali za nami, wszyscy patrzyliśmy bez słowa na jasne, bezchmurne niebo.
Było to pierwszego września 1939 roku o godzinie piątej trzydzieści rano. Po odwołaniu alarmu lotniczego pobiegłem po gazetę do narożnego kiosku. Przyniosłem poranne wydanie Kuriera Warszawskiego, ale nic tam nie było o rozpoczęciu wojny. Przy śniadaniu usłyszeliśmy odezwę prezydenta Mościckiego. Po odegraniu hymnu narodowego mówił on:
Obywatele Rzeczypospolitej. Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec państwa polskiego, co stwierdzam wobec Boga i historii. W tej chwili dziejowej zwracam się do wszystkich obywateli państwa w głębokim przeświadczeniu, że cały naród w obronie swojej wolności, niepodległości i honoru skupi się dookoła wodza naczelnego i sił zbrojnych, oraz da godną odpowiedź napastnikowi, jak to się już nieraz działo w historii stosunków polsko-niemieckich. Cały naród polski, pobłogosławiony przez Boga, w walce o swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z armią, pójdzie ramię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa.
Witold nakazał nam spokój i żeby każdy robił swoje, tak jak ustaliliśmy poprzedniego dnia. Następnie długo i starannie się ubierał. Przed wyjściem urwał biały goździk z dużego bukietu stojącego w wazonie, wpiął go do butonierki, uśmiechnął się do mnie i rzekł:
Nie damy się...
Wziął szary filcowy kapelusz i wyszedł do biura. Mama w pokoju służbowym wydawała polecenia dotyczące zakupów żywności, a Andrzej miał zrobić miejsce na składowanie ich w piwnicy schronie. Telefon z biura przerwał te dyspozycje, więc objęła nas, prosząc, żebyśmy nie wychodzili na ulice w czasie alarmów lotniczych, i wyszła klatką kuchenną do hali maszyn. Niedługo potem znów zawyły syreny i radio zaczęło podawać tajemniczo brzmiące komunikaty: Uwaga... uwaga... nadchodzi, potem jakieś cyfry i oderwane słowa jak 17 czekolada czy dar ma 23.
Zanotowałem, że było pięć alarmów tego dnia. W przerwie pognałem do Tadeusza. Pan Peche dzwonił z Będzina, że podobno wojska niemieckie weszły już głęboko na Śląsk, nie natrafiając na opór naszych sił. Powiedział, że jest odcięty i nie może dojechać do Warszawy, bo pociągi przestały kursować. Nie do wiary! Jakim cudem? Śląsk zajęty? Pierwszego dnia?
Czuliśmy, że cały nasz świat, zbudowany na przekonaniu o potężnej polskiej armii, raptem się zachwiał. Pocieszaliśmy się więc, że to pewno jakiś taktyczny manewr naszego dowództwa. Gdy żegnałem się z matką Tadeusza, przytuliła mnie, mówiąc:
Biedni chłopcy... Co też was jeszcze czeka?
Wieczorne wydanie Kuriera wreszcie podało dramatyczne wieści. Na pierwszej stronie wydrukowano dużymi literami: NIEMCY PODSTĘPNIE ZAATAKOWAŁY POLSKĘ.
"Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia"
Autor: Jerzy Główczewski
A5, oprawa twarda, s. 792
Cena: 69 zł
ISBN: 978-83-01-19199-3
Premiera: 2017-03-22
https://ksiegarnia.pwn.pl/Ostatni-pilot-mysliwca.-Wspomnienia,702367879,p.html