fanpage facebook aviation24.pl fanpage twitter aviation24.pl kanał youtube aviation24.pl galeria instagram aviation24.pl

A-10 Warthog/ Foto: Mirosław Waluś -
A-10 Warthog/ Foto: Mirosław Waluś -

Gra o nazwie Życie polega na tym, że ten kto umiera ostatni z największą ilością zabawek wygrywa. W kraju materialistyczno-kapitalistycznym typu USA, najbardziej stylowo jest odjechać (jako ostatni wśród swoich rówieśników), takim westernowym rumakiem prosto w zachodzące słońce. Ale z samolotem (najlepiej odrzutowym, choć dowolny napęd turbinowy zalicza), jakimiś jachtem (najlepiej pełnomorskim), kolekcją drogich klasycznych pojazdów i kilkoma rezydencjami, które można było w ostatniej fazie życia tym rozmaitymi sprzętami odwiedzać ku zazdrości innych uczestników i kibiców gry.

De facto, najsłynniejszy amerykański cytat filmowy w tym zakresie, to słowa policjanta, który wraca do sterówki kutra po zobaczeniu ogromnej paszczy rekina-ludojada i przerażony mówi szyprowi: You are going to need a bigger boat! (Będziesz potrzebował większą łódź!). Ot i cała tajemnica mechanizmu napędowego amerykańskiej gospodarki od jej zarania: bigger boat, better horse, faster plane, bigger house itd. Potrzebne tłumaczenie? Nie sądzę.

Moja prywatna teoria jako dowód powyższej tezy, jest taka, że w/g w/w zasady, np. poprzednią prezydenturę USA wygrał marketingowy mistrz świata i okolicy i po prostu geniusz telewizyjny.

Taki amerykański Dyzma ale rozmiaru maxi. Wygrał, ostro latając po USA w ramach kampanii wyborczej starym kieratem, Boeingiem 757, kupionym w tym celu od byłego szefa Microsoftu za drobne 20-parę mln USD. W amerykańskich prezydenckich kampaniach wyborczych to kompletnie żadne pieniądze! Samolotem pomalowanym pięknie i romantycznie nazwanym Trump Force One można zrobić na gawiedzi wrażenie, a o to w tej grze politycznej zawsze chodzi (lata). I jeszcze nazwanym w analogii do prezydenckiego Air Force One.

Wygadywał różne rzeczy, z których jedni się śmiali, inny słuchali z otwartymi ustami, a reflektory i kamery spragnione kolejnej sensacji czekały na kolejnych lotniskach jak u źródeł prawdy objawionej. W USA jak i wszędzie na świecie - i lotniska i duże samoloty - wzbudzają w narodzie szacunek i podziw. Lotniska, których w ogromnym USA jest całe mnóstwo (dlatego samolot jest naprawdę konieczny).

Przylatywał, parkował przed hangarem, na tle tego swojego dostojnego granatowo złotego samolotu klasy heavy - jakich używają tylko nieliczni wielcy luminarze przemysłu i rozrywki - wygłaszał dowolną gadkę i leciał dalej. Lokalne stacje transmitowały i bingo! Wielkie sieci ten przekaz błyskawicznie przechwytywały i szło to jak potężna naoliwiona lokomotywa a z czasem jak dostojny transatlantyk. A im bardziej populistyczną mowę głosił tym lepiej, bo było to puszczane potem wielokrotnie jako tania sensacja lub genialne spostrzeżenia odkrywcze (niepotrzebne skreślić).

Zanim się ekipa konkurentki spostrzegła i wyczarterowała z upadającego Air Berlin równie starego (taniego) B737 - w wyborach 2016 - było pozamiatane.

Samolot okazał się genialnym narzędziem politycznym w genialnych rękach! Niekoniecznie nowy czy bardzo drogi. Najważniejsze, że skuteczny. A, że mistrz ceremonii miał za sobą bankructwo Trump Airlines miał też niezbędne doświadczenie lotnicze. W lotnictwie doświadczenie to podstawa. Nieważne, czy latamy na motolotni, czy na F-35 doświadczenie jest najważniejsze. Doświadczenie pozwala ocenić ryzyko i doprowadzić do szczęśliwego lądowania, np. w Białym Domu. Powtarzam jednak, to tylko moja prywatna teoria w temacie bigger boat. W tym przypadku: The bigger plane.

Oczywiście the biggest boat ma właśnie rząd amerykański. I ma ich bardzo wiele a wszystkie są pomalowane na taki nudny kolor, w malarstwie zwany battelship grey ( szary okrętowo-wojenny). I co jest o tyle technicznie ważne, że ľ planety pokrywa woda a tylko wąziutki pasek wód terytorialnych różnych państw należy do nich. Reszta należy do tych co mają bigger boat. A najlepiej statki, które są pływającymi miastami i lotniskami wojskowymi jednocześnie, z wieloma tysiącami wyspecjalizowanych i zdyscyplinowanych mieszkańców.

Lotniskowcami, które można zaparkować byle gdzie i zmienić w tym rejonie np. klimat (polityczny). Somalijscy piraci nie raz się przekonali, że nawet niewielkie okręty w kolorze szarym okrętowo-wojennym- to poważna pomyłka zawodowa. Czy i kiedy ten przekaz dotrze do aktualnie największego pirata świata?

Każdy, kto grał w jakąkolwiek grę symulacyjno - komputerową, wie o tym, że strategia, wprawa, spryt, refleks itp. są bardzo ważne, ale najbardziej w grach klasyczno-antycznych np. tych w odbijanie piłeczki na czarno-białym ekranie czy polowanie na mini-potworki w labiryncie w takt muzyczki plum-plum-plum... We wszystkich współczesnych grach strategiczno-wojennych istotne jest to czym dysponujemy. Jaką cudowną broń i czy potrafimy się nią posługiwać lepiej, niż przeciwnik swoją. Czy mamy bardziej cudowny miecz niż siły zła? Np. laserowy czy inny typu: science-fiction. Im bardziej fiction tym mniej science. Ale liczy się efekt.

I teraz pytanie zasadnicze, po tym całym przydługawym wstępie:

Co Amerykanie (rękami NATO) mogą teraz dać Ukraińcom, żeby aktualnie największy pirat świata zrozumiał swoją pomyłkę? Jaki magiczny miecz w tej niesamowicie poważnej grze? F-16? Może, ale chyba nie. F-35? Raczej nie. MiG-i 29? może, ale ich nie mają, a Ci którzy mają nie chcą zadzierać z piratem za płotem, dla którego będzie oczywiste, kto je dał. A więc Ci co dali, narażą się coraz bardziej nieprzewidywalnemu sąsiadowi?

Przebieg największego jak dotąd konfliktu świata, II Wojny Światowej, zmienił tak naprawdę jeden samolot i to w kluczowym momencie tegoż, kiedy straty alianckich załóg bombardujących Rzeszę były już zbyt wielkie:

North American P-51 Mustang.

Zamówiony w USA przez RAF, zrobiony w aby nieco ponad 100 dni i po wstępnym rozczarowaniu osiągami skutecznie poprawiony tym samym silnikiem, który napędzał ich świetne konstrukcje, jak Supermarine Spitfire, Avro Lancaster, sklejkowe cudo de Havilland Mosquito i wiele innych, pozwolił aliantom na dokończenie bombardowań przemysłu III Rzeszy, zanim zabraknie im lotników. Amerykańska armia (nie było wtedy jeszcze Air Force) natychmiast skorzystała z tego cudownego przypadku techniki i jak się to zwykło mówić w USA: the rest is history.

samolotP-51 Mustang w towarzystwie F-22 / Foto: Mirosław Waluś

Fairchild Republic A-10 Thunderbolt II, to też już konstrukcja z innej epoki. Nazwany na cześć Republic P-47 Thunderbolt, historycznego myśliwca z II W.Ś - stąd II w nazwie.

US Air Force pozbywa się właśnie tych antyków. Czy mógłby to być magiczny miecz np. w rękach ukraińskich lotników?

samolotA-10 Warthog / Foto: Mirosław Waluś

Czy jak klasyki P-51, tamten przedprezydencki pojedyńczy Boeing 757 itp - zmieniłby bieg obecnej i przerażającej historii?

Zakładam, że czytelnikom Aviation24.pl nie trzeba objaśniać co to jest za sprzęt że powstał w odległych czasach Zimnej Wojny, a której skutki widzimy w wiadomościach codzienie - jako likwidator sił pancernych Układu Warszawskiego. Produkowany w latach 1972-1984 i powstało 716 szt. i... itd...

Oto są pytania w tej najstraszniejszej obecnie, strategicznej militarnej grze świata

A tymczasem Korea Płn wystrzeliła dwie kolejne rakiety balistyczne...

Źródła wiedzy:

mirosław waluśAutor publikacji i zdjęć we własnej osobie

Autor publikacji: Mirosław Waluś dla Aviation24.pl