To właśnie wczoraj, organizatorzy publikowali nazwiska kolejnych zawodników, których wytypowano do udziału w następnej edycji transalpejskiego wyścigu dla najlepszych i najbardziej wytrzymałych pilotów paralotni na świecie. Decyzja zastała mnie w Alpach, gdzie niedawno przeniosłem się na stałe. Jestem mega zadowolony! Minęły trzy lata od moich pierwszych zawodów Red Bull X-Alps, w których wziąłem udział. Zdobyłem w tym czasie sporo doświadczenia, no i czekam z niecierpliwością na start za ponad pół roku cieszył się Michał, który jest jedynym Polakiem w stawce. Byłoby fajnie, jakby było więcej Polaków na liście startowej, ale wiadomo, że liczba zawodników jest ograniczona. Są tylko 32 miejsca, a powiedzmy sobie szczerze, że piloci takich narodowości, jak Francuzi, Szwajcarzy, Austriacy, wychowali się w Alpach. Te kraje mają kupę dobrych pilotów i im też się należy miejsce w wyścigu. Ale może w przyszłych latach będzie się pojawiało więcej pilotów aspirujących do udziału w Red Bull X-Alps i może wtedy Polska będzie miała chociaż dwa miejsca. Czemu nie? komentował wybór.
W gronie 33 zawodników w tej edycji wystartują aż 3 kobiety - to o jedną więcej niż ostatnio, gdy udział brały Polka Dominika Kasieczko i pochodząca z Polski Kinga Masztalerz. 13 to debiutanci. Każdy pilot będzie miał do pomocy support zapewniający pomoc medyczną, żywność i przygotowujący miejsce na obowiązkowy nocleg. Ale drogę z Salzburga do Monako, po wytyczonej za pomocą punktów kontrolnych, ponad 1000 km trasie, będzie musiał pokonać o własnych siłach! Nic nie może się równać z fizycznymi i mentalnymi wyzwaniami, jakie niesie udział w Red Bull X-Alps. Wystarczy wziąć pod uwagę zmieniającą się pogodę, przewyższenia i czas trwania olbrzymiego wysiłku. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się wydarzy. Bo, czy ktokolwiek ma szanse pobicia wielokrotnego mistrza, Szwajcara Chrigela Maurera? Czy tempa w końcu dotrzyma mu Michał? A może będzie to ktoś z debiutantów? Czy Francuzi, depczący mu ostatnio po piętach, w końcu na dłużej obejmą prowadzenie?
Źródło informacji: Redbull.pl / Krystian Walczak