Norwegia rozmieściła w Polsce eskadrę samolotów F-35. Piloci tych maszyn mają być przygotowani do zestrzelenia każdego obiektu, który naruszy polską przestrzeń powietrzną. To część wspólnej strategii NATO mającej wzmocnić obronę wschodniej flanki i odstraszyć potencjalne zagrożenia. W misji biorą udział również inne kraje, które wcześniej wysłały swoje myśliwce do Polski.
Norwegia potwierdziła, że jej piloci stacjonujący w Polsce są gotowi reagować na wszelkie naruszenia przestrzeni powietrznej kraju. Ministerstwo obrony w Oslo wyjaśniło, że chodzi o działania prewencyjne i odstraszające, ale również o pełną gotowość bojową w razie realnego zagrożenia. Samoloty F-35 mają wspierać polskie i sojusznicze jednostki w ramach misji NATO.
Jak poinformowała stacja TVP World, norwescy piloci będą działać z baz w południowo-wschodniej Polsce, gdzie skoncentrowano także infrastrukturę logistyczną i transportową dla pomocy wojskowej kierowanej na Ukrainę. Norwegia wysłała do Polski nie tylko myśliwce, lecz także system obrony powietrznej NASAMS, który już wcześniej chronił rejony lotniska Rzeszów-Jasionka – kluczowego punktu transportowego NATO.
Rozmieszczenie F-35 wpisuje się w szerszy plan NATO wzmacniania obrony wschodniej flanki. Od 2022 roku w Polsce rotacyjnie stacjonują jednostki lotnicze z Holandii, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii i Szwecji. Holendrzy jako pierwsi przysłali do Malborka swoje F-35 w ramach misji Baltic Air Policing. Włosi i Niemcy wysłali Eurofightery, które uczestniczyły w zadaniach ochrony przestrzeni nad Bałtykiem. Szwedzi po wejściu do NATO po raz pierwszy rozmieścili w Polsce myśliwce Gripen, a Brytyjczycy wzięli udział w misji „Eastern Sentry”, patrolując niebo nad Polską i Bałtykiem. Wszystkie te działania pokazują, że sojusznicy są gotowi do wspólnej obrony regionu.
Eksperci podkreślają, że decyzja Norwegii jest wyjątkowa, bo po raz pierwszy tak wyraźnie zapowiedziano gotowość do zestrzeliwania nieautoryzowanych obiektów. To reakcja na liczne incydenty z udziałem rosyjskich dronów, które w ostatnich miesiącach kilkukrotnie przekraczały granice państw NATO. Gotowość bojowa norweskich pilotów ma zniechęcić do dalszych prowokacji i zwiększyć bezpieczeństwo regionu.
Misja ma także znaczenie logistyczne. Polska jest dziś głównym zapleczem dla pomocy wojskowej kierowanej na Ukrainę. Bezpieczna przestrzeń powietrzna nad południowo-wschodnią częścią kraju to warunek utrzymania ciągłości dostaw sprzętu i wsparcia dla ukraińskich sił zbrojnych. Dlatego obecność sojuszniczych samolotów jest nie tylko elementem wojskowej współpracy, lecz także gwarancją stabilności w całym regionie.
Choć zadanie jest ściśle defensywne, misja wiąże się z dużymi wyzwaniami. Piloci muszą działać w zgodzie z prawem międzynarodowym i procedurami NATO. Każda decyzja o ewentualnym użyciu siły wymaga potwierdzenia na poziomie dowództwa sojuszu. To oznacza, że mimo gotowości do zestrzelenia obiektu, każdy przypadek będzie oceniany indywidualnie. Kluczowe jest też utrzymanie interoperacyjności pomiędzy systemami radarowymi, dowodzenia i komunikacji państw NATO, by uniknąć błędów i nieporozumień.
Rozmieszczenie norweskich F-35 pokazuje determinację sojuszu w obronie wspólnej przestrzeni powietrznej. Polska zyskuje dodatkową warstwę bezpieczeństwa, a NATO wysyła czytelny sygnał o jedności i gotowości reagowania na każde zagrożenie. To nie tylko pokaz siły, ale też dowód, że współpraca sojusznicza działa realnie i skutecznie.
Źródło informacji: TVP World, NATO Allied Air Command, Army Recognition, The Aviationist / redag. Aviation24.pl