Zapewne pamiętacie słynny samolot Hughes H-4 Hercules, przezywany "Świerkową Gęsią", który został zaprojektowany przez ekscentrycznego Howarda Hughesa w oblatany w 1947 roku. Był to gigantyczny samolot, a w zasadzie łódź latająca, której konstrukcja i rozmiary były niezwykłe jak na swój czas. Wstępnie zaprojektowany jako odpowiedź na zapotrzebowanie na samolot transportowy zdolny przewozić duże ilości żołnierzy i zaopatrzenia, H-4 wzbudzał zainteresowanie ze względu na swoje niezwykłe osiągnięcia technologiczne i potencjalne zastosowania militarno-transportowe. Historia lubi się powtarzać ... ale jak zakończy się tym razem?
Pomimo swojej imponującej konstrukcji, Hughes H-4 Hercules nigdy nie wszedł do służby operacyjnej. Istnieje kilka czynników, które przyczyniły się do tego wyniku. Po pierwsze, zakończenie II wojny światowej zmniejszyło potrzebę tak dużego i kosztownego samolotu transportowego. Ponadto, jego rozwój był opóźniony przez problemy techniczne i zmiany w wymaganiach wojskowych. Dodatkowo, kryzys w branży lotniczej i postępujący rozwój technologiczny w kierunku samolotów odrzutowych przyczyniły się do zmniejszenia zainteresowania takimi projektami. Drewno jednak lepiej sprawdzało się w lekkich konstrukcjach lotniczych oraz branży meblarskiej.
Po zakończeniu programu testowego, samolot został przechowany i wykorzystywany w celach wystawowych, stając się ikoną historii lotnictwa.
W ciągu ostatnich ośmiu dekad zbudowano wiele ciekawych konstrukcji lotniczych, służących do transportu gabarytów. Najsłynniejszą i największą tego typu konstrukcją był zniszczony w wyniku wojny na Ukrainie samolot An-225 Mrija. Zapewne też znacie takie lotnicze konstrukcje transportowe jak Lockheed C-5 Galaxy, An-124 Rusłan, Boeing 747-8 czy Airbus Beluga. Teraz ich wielkość i nośność zblednie przy samolocie, który powstaje na deskach kreślarskich startupu Enter Radia. Jeżeli kiedykolwiek powstanie ten samolot to będzie to największa i najbardziej zaawansowana technologicznie platforma na świecie.
Firma z Kolorado ma już nawet nazwę dla tego giganta: WindRunner! Mimo mało powalającego zasięgu (2000km) ma mieć powalające wymiary: 108 metrów długości i 80 metrów rozpiętości. Ma latać z prędkością 730 km/h i zabierać na pokład ładunki o masie około 70 ton.
Pewnie zapytacie się po co tak wielki samolot. Jak wyjaśniają w swoich materiałach reklamowych twórcy startupu, WindRunner ma przewozić łopaty wiatraków elektrycznych, które mają długość nawet do 60 metrów i ważyć 35 ton. Skoro samolot będzie mógł przewozić tak ciężkie i długie ładunki to dlaczego nie wykorzystać go do celów wojskowych. Domyślamy się, że właściciele firmy i taką ewentualność biorą pod uwagę, bo przecież na projekt będzie trzeba pozyskać pieniądze ... np. od rządu USA?
I tu historia zatacza koło: czy znajdą się nabywcy na taki samolot, jakie lotniska przyjmą tak duży samolot ... i czy w ogóle ma to sens? temat na pewno będziemy śledzić, nawet jeżeli zakończy się jak w przypadku latającego drewnianego kredensu z 1947 roku.
Źródło informacji i grafik: Radia Startup, Aviation24.pl