Kolejny Puchar Gordona Bennetta za nami. Aktualnie jesteśmy na Węgrzech gdzie bierzemy udział w Pucharze Centralnej Europy. - pisze Mateusz Rękas.
- 12 miejsce idzie w świat chociaż sukces po raz kolejny był w zasięgu ręki. Plan zakładał lot szybkim "streamem" jak najdalej na wschód, co w późniejszym czasie miało nam zapewnić możliwość wykorzystania górnych wiatrów i lotu na północ, w stronę Litwy. Wszystko się zmieniło gdy na granicy z Czechami zaczęliśmy drastycznie tracić prędkość. Sytuacja była nie najlepsza, z pozoru beznadziejna. Nasza najbardziej wysunięta na południe pozycja nie pozwalała na nadgonienie "peletonu" pędzącego w stronę Kaliningradu. Nie dawała również szansy na dogonienie załóg znajdujących się na wschodzie. W naszym mniemaniu istniała tylko jedna szansa na zwycięstwo - pokonanie Bałtyku. Zdawaliśmy sobie sprawę z ryzyk jakie niesie ten plan. Chłodny front na zachodzie niósł ze sobą momentami gwałtowne opady które mogły spowodować dużo wcześniejsze zakończenie lotu. Dodatkowo strefa przestrzeni kontrolowanej Kaliningradu sięga daleko na zachód. Wejście w nią wiązało się z utratą rezultatu, czyli dyskwalifikacją, a w skrajnych przypadkach - zestrzeleniem. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się iść tą ścieżką.
Z czasem nasza sytuacja zdawała się co raz lepsza. Front osłabł ucierając nam ścieżkę przez morze a nasz kierunek pozwalał na minięcie strefy Kaliningradu. Balastu mieliśmy jeszcze mnóstwo i ponownie odzyskaliśmy wiarę w to, że możemy zawalczyć o podium, a przy sprzyjających wiatrach nawet o zwycięstwo. Wtedy sytuacja zaczęła się komplikować. 150km przed nami w Mirosławcu wojsko odbywało ćwiczenia. Strefa zamknięta. Aktualne kierunki wiatru nie pozwalały na minięcie jej z zachodu, minięcie jej wschodem nieubłaganie zbliżało nas do Kaliningradu. Kasia Klawitter - nasze ATC wraz z pomocą ekipy z ASM3 robili wszystko, żeby załatwić nam niezbędne zgody na przelot przez strefę, ale przy prędkości blisko 100km/h czas szybko uciekał a wraz z nim bezcenne kilometry. Jakimś cudem udało się Kasi załatwić zgodę, niestety było już za późno. Ryzyko zahaczenia Kaliningradu było zbyt wysokie i musieliśmy podjąć decyzję o lądowaniu na wybrzeżu. Udało nam się bezpiecznie (chociaż nie bez przygód) wylądować w okolicach Słupska.
Chciałbym jak zwykle podziękować kilku osobom bez których nasze starty nie byłyby możliwe. Jackowi Bogdańskiemu - Za świetną współpracę w locie oraz przygotowanie sprzętu na poziomie światowym. Zorganizowanie jednych z najlżejszych na świecie baterii, pneumatycznego łóżka, butli z kompozytu a nawet zastąpienie i tak lekkiej linki podtrzymującej balon na linę z dyneemy (200 gram do przodu!) pozwoliło nam na zaoszczędzenie 50kg względem zeszłego roku. Załodze naziemnej czyli Agnieszce Danielewicz , Jakubowi Rękasowi , Grzegorzowi Markowskiemu, Krzysztofowi Rękasowi , Wioletcie Rękas za przygotowanie balonu do lotu oraz pościg za balonem (który mógł się zakończyć nawet w Finlandii oraz naszemu sztabowi czyli Iwonie Lelątko (Meteo) oraz Kasi Klawitter (ATC) za czuwanie nad nami w trakcie lotu oraz pomoc w przygotowaniu strategii.
Relacja i zdjęcia: Mateusz Rękas